17 sierpnia 2011

A perfect day

To był cudowny leniwy dzień. Nagrzana słońcem skóra, książka i ulubione magazyny czytane na tarasie koleżanki zupełnie bez pośpiechu. Spacer i delektowanie się chwilą. No i jeszcze cudowne malutkie fioletowe kwiatki, których nazwy nie znam. Zdecydowanie mój faworyt wśród polnych kwiatów tego lata (oprócz trybuli i krwawnika, które zawsze faworytami pozostaną:))

It was a wonderful lazy day. Skin hot from the sun, book and favourite magazines being read without any haste on the colleague's porch. Walk and delight in the moment. Oh and those little amazing purple flowers, which name I don't know. Definitely my number one among wild flowers this year (except for cow parsley and yarrow which will always be my favourites:))





3 komentarze:

  1. Lubię takie momenty spędzone na oddawaniu się przyjemnością i nicnierobieniu ;)
    Zdjęcia znów bajeczne, niesamowite kolory. Lubie też te kwiatki, choć ich nazwy również nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pieknie!
    Uwielbiam takie chwile...Chociaz ostatnio mam ich pod dostatkiem i troche zaczynaja mi sie nudzic. Chcialabym do nich choc troche zatesknic...
    Ten zolty kolor ze zdjec taki letni i rozswietlajacy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kemotko- dziękuję :)))

    Agnieszko- tak, niestety doceniamy tylko to co nie staje się codziennością.. Na pewno są jakieś pozytywy tych wolnych dni!

    OdpowiedzUsuń