31 października 2012

Can't help myself


Na początku muszę Was uprzedzić, iż temat będzie Wam znany, by nie powiedzieć nawet, że po częstokroć tu powielany;)

Teraz już ze spokojnym sumieniem mogę zaserwować dwa posty z moimi ulubionym motywem zdjęć a mianowicie z kroplami...;) Tak, wiem co myślicie. Z pewnością zastanawiacie jakim cudem jeszcze mi się to nie znudziło. Otóż moi Kochani, nie znudziło, co więcej, będzie tu temat ten gościł pewnie często, ponieważ ja uwielbiam świat skąpany w milionach kropel deszczu, rosy lub topniejącego śniegu. Wydaje się wtedy dużo bardziej zachwycający, by nie powiedzieć magiczny (jakkolwiek tandetnie by to nie zabrzmiało;) )

Wczoraj po raz pierwszy udało mi się złapać aparat, włożyć zimowe buty i kurtkę, którą z sukcesem, aczkolwiek z niemałym trudem, już udaje mi się dopiąć i wybiec na zewnątrz, jak za starych dobrych czasów, by uwiecznić choć na kilku zdjęciach iskrzący się poranek:)








Powoli, powoli, małymi kroczkami dopasowujemy się z Antoninką, tak by każdy z nas był zadowolony:) Muszę się pochwalić, że nawet udaje mi się, po długiej przerwie, gotować już od dłuższego czasu coś bardziej skomplikowanego niż wodę na herbatę;)

O.



12 października 2012

1 month

Już po 12, więc wczoraj Antonina skończyła pierwszy miesiąc:) Nie sądziłam, że tyle radości daje samo obserwowanie Jej! Pierwszy dźwięk, inna minka, nowy uśmiech...niesamowite:) I mimo zmęczenia, czasem braku śniadania o 1 po południu daje nam ogrom cudownych przeżyć. Wrzesień przeleciał mi niepostrzeżenie. Gdy nie miałyśmy jeszcze czasu wyjść na spacer by nacieszyć się jesiennym słońcem i kolorowym światem wokół, rzucałam tęskne spojrzenia przez okno na czerwono-złote rośliny mając ochotę złapać za aparat i wybiec jak najszybciej na zewnątrz by znów zrobić kilka zdjęć... W tym tygodniu nawet udało mi się upiec chleb po raz pierwszy od 2 miesięcy. A więc przynajmniej kilka rzeczy wraca do porządku;) I bardzo mnie to cieszy. A tygodniowe odwiedziny Dziadków cieszą jeszcze bardziej:) Dziękuję ogromnie za Wasze odwiedziny i wszystkie życzenia pod ostatnim postem. Pewnie jeszcze przez jakiś czas będzie mnie tu mało. I mimo, że nie mam czasu zostawiać komentarzy, zaglądam i bywam u Was, bo to coś do czego bardzo tęsknię.
ps nie rozumiem dlaczego blogger zbił mi cały tekst w jedną całość i nie mogę tego zmienić...

18 września 2012

1 week


Będzie dziś bardzo lakonicznie.

Antonina jest już z nami dokładnie od tygodnia:)
I nie napiszę nic więcej bo na usta (klawiaturę) cisną mi się same patetyczne wyznania;)


O.


19 sierpnia 2012

Tough decision

Wstać czy nie wstać z łóżka? - oto jest pytanie;) Wstać! Przecież zawsze można wrócić do niego później;))
Dziś zdecydowanie było po co:)) Przepraszam Was jednak, zdjęcia nie są idealnej jakości bo robione telefonem - byłam zbyt zaspana i za bardzo się spieszyłam.
Nie mogłam sobie jednak darować by nie podzielić się tą mgłą, otulającą prawie każdy poranek, z Wami. Moją nieodzowną towarzyszką tutaj. Jestem jednak silnie zmotywowana, by następnym razem przygotować się lepiej, wstać jeszcze (o zgrozo!) wcześniej i zrobić zdjęcia już za pomocą mojego aparatu i statywu. Zostało mi niewiele czasu!;) Choć muszę przyznać, że gonienie za widokami z malutką A. bujającą w brzuchu nie jest zbyt komfortowe;))



Pierwsze to widok z mojej sypialni.













































Uciekam, czas przygotować w końcu po raz pierwszy tartę tatin na popołudniową wizytę Przyjaciół.
Wspaniałej niedzieli:)
O.






13 sierpnia 2012

Sun(ny)day

Zapach wody, zielony w cieniu, złoty w słońcu,
W bezwietrzu sennym ledwo miesza się, kołysze,
Gdy z łąk koniki polne w sierpniowym gorącu
Tysiącem srebrnych nożyc szybko strzygą ciszę.*





Wczorajszy wieczór był jednym z najmilej spędzonych odkąd przyjechaliśmy tutaj. Od dawna nie miałam swojego ulubionego miejsca, w którym czułabym się tak dobrze, i które w pewien sposób przenosiłoby mnie do zupełnie innej krainy;)
Odkryte, niestety, dopiero zupełnie niedawno, przez przypadek, gdy szukaliśmy nowej spacerowej trasy. Prowadzi do niego leśna ścieżka otoczona wysokimi sosnami i połaciami wrzosu:)














Zdjęcia zrobione za pomocą Instagramu.
(Wciągam się bardzo powoli;) )


Udanego tygodnia!:)
O.




*Fragment wiersza L. Staffa "Wysokie drzewa"

1 sierpnia 2012

5 weeks

Lipiec minął mi jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Niewiele się dzieje, uwierzcie mi. Stąd lipiec to głównie spacery, gotowanie, pieczenie i jedzenie oczywiście:) Czytanie i oglądanie. I odwiedziny Mamy.
Lipiec to także stany euforii połączone z chwilami wątpliwości.

Zostało nam jeszcze dokładnie 5 tygodni do momentu gdy będziemy mogli ujrzeć twarz naszej Córki. Tak długo a zarazem tak niewiele już zostało czasu.